niedziela, 20 stycznia 2013

22.

W końcu udało mi się złamać barierę własnych granic. Granic, które wydawały się być takie trudne. Trudne pod względem uczuciowym oraz psychicznym. Psychicznym zrozumieniem samej siebie. Siebie, która wreszcie stała się niezależna od innych. Innych ludzi, którzy zamienili się ze mną rolą. Rolą, która polegała na tym, że to Ja byłam  bezbronnych zwierzątkiem w tym mizernych świecie. Świecie, który się zmienił. Zmienił, bo znalazła się osoba, która w tym mi pomogła. Pomogła, bo potrafiła. Potrafiła, bo chciała. Chciała z własnej woli. Woli, która jest wolna. Wolna, tak jak Ja teraz. Teraz wszystko jest inne. Inne pod względem tego, że nie ma już złych i przykrych wspomnień. Wspomnień, które wydają się być takie bezsensowne. Bezsensowne i głupie. Głupie zachowanie. Zachowanie, które pozostawiło tak wiele blizn. Blizn, które zostawił ślad w moim życiu. Życiu, które jest uporządkowane już na zawsze.

piątek, 4 stycznia 2013

21.

Nigdy nie zapomnę tych chwil. Chwil, które tak mnie ranią. Ranią moje małe serduszko. Serduszko, które bije uczuciami jedynie do Ciebie. Ciebie, osoby która na zawsze zostanie w mojej pamięci. Pamięci bardzo ambitnej. Ambitnej pod wpływem uczuć. Uczuć, które obecnie są zranione. Zranione przez kogoś, kto mnie oszukał. Oszukał i zostawił. Zostawił dla kogoś innego. Innego ode mnie. Mnie, marnego człowieka, żyjącego na tym mizernym świecie. Świecie z milionami ukrytych tajemnic. Tajemnic, których mam dość. Dość tego wszystkiego. Wszystkiego o czym staram się zapomnień. Zapomnieć o tym co się wydarzyło. Wydarzyło między nami. Nami? Teraz już nie ma nas. Jestem tylko ja, TY = ONA.

czwartek, 3 stycznia 2013

20.

Próbuję się wspiąć. Wspiąć na wyżynę uczuć. Uczuć, które w końcu zaczną żyć. Żyć bez wspomnień. Wspomnień, które tak ranią. Ranią całą mnie. Mnie, która musi nareszcie przestać myśleć co było. Było kiedy się poznaliśmy. Poznaliśmy w tak miły sposób. Sposób, na który Ty miałeś wszystkie dziewczyny. Dziewczyny, które myślałam, że są Twoimi przyjaciółkami. Przyjaciółkami bez zobowiązań. Zobowiązań, których ja nie mogłam narzucić. Narzucić potrafiłam tylko siebie. Siebie na Ciebie. Ciebie, który zostaniesz w mojej pamięci na zawsze. Na zawsze w tym pustym a jakże marnym mózgu i serduszku. Serduszku, które tak boli. Boli, bo sama sobie o tym przypominam. Przypominam o wszystkim. Wszystkim co się stało. Stało za szybko. Szybko i boleśnie. Boleśnie i bezpowrotnie.

środa, 2 stycznia 2013

19.

Nie wiem co mam myśleć. Myśleć o tym wszystkim. Wszystkim co się dzieje. Dzieje tak szybko. Szybko i na gorsze. Gorsze życie. Życie z kłamstwem. Kłamstwem, które Ty rozpowszechniłeś. Rozpowszechniłeś we mnie. Mnie, osobie, która tylko tym potrafi żyć. Żyć w nieustannym stresie. Stresie, który kolejny raz mnie niszczy. Niszczy od środka. Środka mojego organizmu. Organizmu, który sama truję. Truję, bo mnie tego nauczyłeś. Nauczyłeś nieświadomie. Nieświadomie zrobiłeś już za dużo rzeczy. Rzeczy, które mnie zraniły. Zraniły tak, że nie potrafię już otworzyć swojego małego i pukającego serca na uczucia innych. Innych, który chcą kochać. Kochać prawdziwie. Prawdziwie i szczerze. Szczerze i bezboleśnie. Bezboleśnie to Ty zapomniałeś o wszystkim. Wszystkim czego ja nie umiem zapomnieć. Zapomnieć o tych wspaniałych chwilach. Chwilach, które stały się niczym. Niczym dla Ciebie kochanie.

wtorek, 1 stycznia 2013

18.

Rozumiem, że przyjemnie jest zabawić się czyimś kosztem. Kosztem polegającym na zranieniu drugiego człowieka. Człowieka, który obdarzył Cię takim ogromnym zaufaniem. Zaufaniem, którego nic nie mogło przezwyciężyć. Przezwyciężyć mogliśmy tylko siebie. Siebie jako marnych ludzi. Ludzi, który potrafią kochać jak i oczywiście ranić. Ranić się nawzajem. Nawzajem powinniśmy siebie wspierać. Wspierać w każdej trudnej chwili. Chwili, która pokaże nam tak dużo. Dużo do zrozumienia. Zrozumienia nas i tego świata. Świata, który staje się jakiś bezuczuciowy. Bezuczuciowy także na nasz ból. Ból, który jest czymś niepojętym dla mnie i dla Ciebie. Ciebie, który odszedłeś. Odszedłeś daleko. Daleko i bezpowrotnie. Bezpowrotnie, bo ja tego nie chcę. Nie chcę, bo nie potrafię już tego dłużej znieść. Znieść Twojego zachowania. Zachowania, które jest dla mnie niezrozumiałe. Niezrozumiałe dlatego, że jesteś osobą, której nie rozumiem jako jedyna. Jedyna mała istota na tym maciupeńkim świecie. Świecie z ogromnymi tajemnicami. Tajemnicami, które kończą się kłamstwem. Kłamstwem, które tak bardzo rani. Rani mnie. Przepraszam.

17.

Podsumowując cały ubiegły rok, myślę, że życie raz nabiera sensu a raz traci swój kolor. Kolor uczuć. Uczuć zranionych i uczuć, o które się dba. Dba się, bo się kocha. Kocha się, bo się dba i troszczy. Troszczy o siebie nawzajem. Chciałabym zapomnieć o wydarzeniach z roku 2012, ale nie potrafię. Na każdym kroku, w każdej godzinie, w każdej minucie, w każdej sekundzie o czymś sobie przypomnę. Mam wtedy łzy w oczach. Łzy wspomnień. Wspomnień miłych i złych. Nawet taki cichy las mi o nich przypomina. Popełniłam wiele błędów. Błędów, które odbiły się na moim życiu. Życiu, które już nie nabierze sensu. Sensu, który jest tak bardzo Nam potrzebny. Każda gwiazda na niebie świadczy o moim błędzie. Patrząc na niebo, myślę sobie co robię nie tak. Siedzę w oknie i płaczę. Płaczę, bo za dużo już zrobiłam złych rzeczy, przez które mam dylemat. Dylemat życiowy. Nie wiem co stanie się w 2013 roku. Wolę nie wiedzieć. 1 stycznia spróbuję zacząć wszystko od nowa. Będę tak jak skoczkowie. Jeśli dobrze się odbiję od progu to daleko skoczę. Przeskoczę swoją granicę. Granicę, która mnie uciska. Nie mogę się przez nią podnieść. Muszę się przełamać i iść dalej, bo nie mam innego wyjścia.

16.

Czuję się jak śmieć. Śmieć, który leży koło śmietnika z napisem " zranione uczucia ". Nie wytrzymuje tego. Tego wszystkiego co się dzieje w moim małym a jakże bezsensownym życiu. Życiu, które pod koniec roku straciło swoją barwę. Barwę uczuć. Uczuć, które zostały zranione. Zranione przez jakiego człowieka. Człowieka, który nie wie co ma zrobić ze swoim życiem. Życiem, którego tak naprawdę nie rozumie. Nie rozumie, bo nie potrafi. Nie potrafi, bo nie chce. Nie chce, bo nie radzi sobie z życiem. Nie radzi sobie z życiem, bo go nie rozumie. I wszystko od początku. Rok 2012 stał się nikim. Nikim dla mnie. Mnie jako osoby wykorzystanej. Wykorzystanej, przez ludzi. Coraz częściej zaczynam myśleć, że miłość tak naprawdę nie istnieje. Nie istnieje do czasu. Do czasu, kiedy spotkasz kogoś niesamowitego. Niesamowitego i idealnego dla Ciebie. Ciebie, człowieka, który nigdy nie zrozumie świata. Świata, który jest dla niego bezlitosny. Bezlitosny przez wpływy innych. Innych, czyli głupich ludzi, który myślą, że my nie mamy uczuć. Uczuć, które często bolą. Bolą, bo wszystko dzieje się bardzo szybko. Szybko pod wpływem czasu. Czasu, który tak gwałtownie się kończy.